Pojemność silnika można tylko zastąpić…, większą pojemnością silnika.

Zdaję sobie sprawę iż w świetle ostatnich moich wpisów na temat małych aut miejskich, ten temat jest co najmniej dziwny. Lecz kierując się moim doświadczeniem jako szofera, oraz mając wiedzę na temat kosztów eksploatacji pojazdów w naszej firmie, tylko takie wnioski można wyciągnąć. Dotyczy to również małych aut.

Producenci wmawiają nam, że Unia wywiera na nich ogromne naciski odnośnie emitowania spalin przez ich pojazdy. Faktycznie wymagania dotyczące średniej ilości toksycznych substancji emitowanej przez danego producenta obowiązują każdego producenta i są to limity dla silników spalających cokolwiek absurdalne. Dzieje się tak, ponieważ dzięki temu silnik się szybciej zużywa, a to jest dobre, dla producenta. Wracając do tych pojemności silnika to mogłem sporo pojeździć VW Passatem wyposażonym w silnik o pojemności 1.4. Myślicie że nuda, nic podobnego, silnik ten generuję 170KM, oczywiście dzięki turbosprężarce. Taka moc w aucie tej wielkości starcza z nawiązką, tylko dlaczego musi ona być osiągana z tak małej pojemności. Jaka w tym ekologia jeśli będąc pod presją czasu i poruszając się po Paryżu komputer pokazywał mi średnie spalanie z dwójką z przodu. Dopiero po kilku przejazdach gdy zacząłem być bardziej powściągliwy spalanie spadło do 16l/100km! Czy naprawdę auto wówczas emitowało mniej szkodliwych substancji niż gdyby miał benzynowy silnik o pojemności 2.0 litrów i mocy 170KM, albo nawet 200KM jak tez z Passata CC.

Właśnie Passatem CC z takim silnikiem przyszło mi wykonywać najbardziej nietypowe zlecenie w mojej karierze. Jechałem za Mercedesem Sprinterem z przyczepą kempingową z Zakopanego do Wrocławia. Trasa przebiegała w dużej mierze po autostradach. Średnie spalanie na trasie wyniosło 6.1 l /100km, używając wszystkich urządzeń zapewniających komfort podróży i wcale nie starając się jechać oszczędnie. Faktem jest, że jechaliśmy nie więcej niż 100km/h, a na podjazdach bliżej Zakopanego zwalnialiśmy do 60km/h, bo stary Sprinter nie dawał rady dwu osiowej przyczepie. Miałem ustawioną na tempomacie stałą odległość od tyłu przyczepy więc zwalnialiśmy razem a automatyczna skrzynia biegów dbała o to aby silnik zawsze pracował optymalnie. Lecz mimo tego, wiecie jak długo jechaliśmy? 9 godzin, może 8, nic bardziej mylnego, dojechaliśmy po 5 godzinach, a więc tak samo jak właściciel przyczepy, który wyjechał z dwu godzinnym opóźnieniem i chciał nas dogonić. My mieliśmy dwa przystanki w McDonald’s, po ok. 15min, a on jechał bez przerw i przyznał się, że czasami gonił ponad 140km/h. Oczywiście można się spierać, że to kwestia ruchu, albo miał jakiś niedzielnych kierowców przed sobą, jednak różnica jest spora. Po mieście jeżdżąc tym samochodem Passatem zużyłem ok. 10.5 l/100km, ale się specjalnie nie oszczędzałem i we Wrocławiu na mnie nie trąbiono. Chyba nawet gdybym najadł się relanium i jechał z egzaminatorem z WORD-a to tym silniczkiem 1.4 takiego spalania bym nie zrobił.

Wiecie jaką moc powinien mieć silnik diesla o pojemności 2 litrów bez turbosprężarki? 70 KM !!! Właśnie tyle i tylko tyle. Powiedzcie mi teraz czy ktoś w Europie kupiłby taki silnik? Oczywiście poza mną i osobami, które budują silniki. Wszystkie konie mechaniczne ponad tą wartość we współczesnych silnikach biorą się z turbiny, bo tak najłatwiej, a jeszcze będzie się psuło więc można dołożyć więcej awaryjnego osprzętu do takiego silnika i znów producent i sprzedawca się cieszy, a klient płaci.

Nie chodzi o to, że chce jeździć autkami z litrowym silniczkiem i mocą 50KM. Aby pokonać energie potencjalną pojazdu o masie do 1600 kg wystarczy ok. 180KM. Tylko niech ta moc będzie osiągnięta w z pojemności i budowy silnika a nie dzięki Turbinie w dowolnej postaci. Ferrari i Lamborghini udowadniają, że można oferować moc ponad 400 KM (a nawet znacznie więcej) bez turbo. VW stosuje jeszcze silnik 3.6 V6 o różnych mocach. Ten oferowany w Superbie pali mi średnio 11l/100km, czasami mniej jeśli jest większy udział tras. Czy naprawdę tak wiele zaoszczędzicie jeśli wasze auto będzie brało średnio 7l. Matematyka podpowiada, że tak, ale tylko jeśli macie szczęście. Bo jeśli nie to ten wasz silnik palący średnio 7l przy podobnych osiągach zaliczy tak kosztowną awarie, że oszczędności z nawiązka weźmie mechanik. A wyżej wspomniany Superb ma już 470tys km i tylko rutynowe czynności serwisowe. Nawet się zastanawiam czy go od firmy nie odkupię, tyle że mi chyba takie auto nie jest potrzebne (patrz „Małe auto tylko do miasta” 🙂 ).

Całe nasze szczęście w tym, że jest dwóch producentów (ale w dieslach to już tylko jeden) którzy tak nie robią. I ja chylę im czoła i tylko ich produkty kupuję. Szkoda, że robią tylko auta, bo mikser, lodówkę, telewizor i inne też bym od nich chętnie kupił.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *